CZĘSTOCHOWSKA
Nie podpatrzy ludzkie oko
Tajemnicy Twego cudu!
Podniesionaś tak wysoko
Czarem wspomnień,wiarą ludu,
Że tam,gdzie lśni Twa potęga,
Już rozumu grot nie sięga.
Złoty obłok Cię zasłania...
Za obłokiem jakby słońce...
Iść w te blaski duch się wzbrania
I śle tylko modłów gońce;
Bo modlitwa tylko zdoła
Myślą skrzydła dać anioła.
Gdyby zebrać w jedno łoże
Łzy, co płyną Tobie w dani,
Wielkich bólów ludzkich morze
Zgasiłoby żar otchłani;
I Bóg może łzami tymi
Zmyłby grzechy naszej ziemi.
Gdyby skupić wszystkie blaski,
Wszystkie dobra i pociechy,
Które rozsiał dar Twej łaski-
I na trony, i na strzechy,
Światła tego by starczyło,
By dzień zatlić - pod mogiłą.
Tu namiętność,ówdzie nędza
Falom życia szaleć każą;
Częstochowska szał rozpędza
Miłościwą Swoją twarzą;
Na świat cisza idzie od Niej,
W której naród kroczy zgodniej.
Gdy najbardziej huczy morze,
Wśród skał skrytych i wśród zgliszczy,
Biała wieża na klasztorze
Jak latarnia morska błyszczy...
Iluż to już pokoleniom
Jesteś lekiem, rosą, manną!
Ilu smutkom ,ilu cieniom
Gwiazdą stajesz się zaranną!
Przez posępny ciąg stuleci
Twój, jak słońce,obraz świeci.
Obciążonaś srebrem,złotem;
Sukienkami perłowymi,
Lecz najdroższym Twym klejnotem:
Miłość całej naszej ziemi;
Jak szeroka i jak długa
Jest - poddanka Twa i sługa.
Twój jest obraz, jak zwierciadło
Promieniste, choć w ukryciu;
Światło Boże, gdy nań padło,
Nam odsyłasz je w odbiciu,
By zaś trafić do bram nieba,
Światła , światła nam potrzeba!...
Wiktor Gomulicki