Dzień dwudziesty szósty
Czytanie
Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: "Pójdź za Mną!". On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.
(Mt9,9-10)
Rozważanie
Jezus zobaczył człowieka o imieniu Mateusz, gdy ten siedział w komorze celnej i powiedział do niego:"Pójdź za mną"(Mt9,9). Zobaczył go nie tyle oczyma ciała, lecz wewnętrznym spojrzeniem swej miłości. Zobaczył celnika, już uprzednio go wybrał, a teraz mu powiedział: " Pójdź za mną". A mówiąc to, zaprosił go nie tyle do podążania za Nim, co raczej do rozpoczęcia życia podobnego do Jego życia. " Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak jak On postępował"( 1J2,6). Mateusz wstał i poszedł za Nim. Nic dziwnego, że już po pierwszym stanowczym wezwaniu Pana Mateusz wyzbył się swej zachłanności na dobra ziemskie i że - porzucając dobra przemijające - przyłączył się do Tego, który wcześniej ujrzał w nim człowieka wolnego od jakichkolwiek bogactw. Stało się tak, ponieważ Pan nie tylko zawołał Mateusza niejako od zewnątrz, czyli swoim słowem, lecz także poruszył najbardziej ukryte przestrzenie jego ducha, wnosząc w nie duchowe światło łaski.
Tak, Pan stoi u drzwi i kołacze, to znaczy: czyni nasze serce bardziej wrażliwym na Jego wolę - zarówno za pośrednictwem słów tego, kto nas poucza, jak również poprzez wewnętrzne natchnienia i poruszenia. My uchylamy drzwi na głos jego zaproszenia, to znaczy dajemy przyzwolenie jego napomnieniem czy to zewnętrznym, czy wewnętrznym, a następnie podejmujemy konkretne decyzje i działania, zgodne z tym, co zrozumieliśmy, że powinniśmy czynić. A on wchodzi, by się posilić: On z nami, a my z Nim. On bowiem mieszka w sercach wybranych. Jego obecność jest łaską Jego miłości, daną ludziom, by nieustannie karmić i krzepić ich światłem Jego osoby - tak, by człowiek stopniowo mógł zwracać się ku rzeczom wyższym.
Beda Czcigodny, Homilia, 1,21