„Wreszcie zajaśniał dzień ich zwycięstwa. Radośnie udawali się z więzienia do amfiteatru, jakby szli do nieba. Oblicza mieli uroczyste, a jeśli przypadkiem ktoś zadrżał, to z radości, nie ze strachu. Perpetua kroczyła dostojnie z twarzą rozjaśnioną, jak matrona Chrystusowa, jak wybranka Boga (...) Dla młodych kobiet diabeł przygotował wyjątkowo wściekłą krowę. Było to zwierzę nieużywane zazwyczaj do igrzysk, ale chodziło o to, żeby płeć zwierzęcia zgadzała się z płcią maltretowanych niewiast. Tak więc rozebrano je i wyprowadzono omotane w sieci (...) Krowa runęła najpierw na Perpetuę i powaliła ją na plecy (...) Perpetua podniosła się i ujrzała na ziemi stratowaną Felicytę; podbiegła do niej, podała jej rękę i podniosła ją. I tak stojąc obok siebie, przezwyciężyły zatwardziałość widzów. Odwołano je do Bramy Sanawiwaryjskiej. (...) Lud, pragnąc jednak jeszcze nasycić swój wzrok widokiem morderczego miecza przeszywającego ich ciała, zażądał, aby odbywało się to na widoku. (...) Perpetua ugodzona mieczem w kość jęknęła i drżącą rękę niewprawnego jeszcze gladiatora sama poprowadziła sobie do gardła”.
(Passio Perpetuae et Felicitatis )