Aktualny czas w Warszawa:
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DROGA KRZYŻOWA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DROGA KRZYŻOWA. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 lutego 2014

Rozważania Drogi Krzyżowej ks. Piotra Pawlukiewicza na Wielki Piątek

Wprowadzenie

Przyjacielu, po coś przyszedł?...
Przyjacielu, po coś przyszedł?...
Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpocznie się Droga Krzyżowa ulicami warszawskiej Starówki, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Czy dlatego, że należy do dobrego tonu wziąć udział w tym nabożeństwie? Czy dlatego, że spotykają się tu tak zwani porządni ludzie? A może urzeka cię nastrój tego wieczoru? Po coś przyszedł? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.
Przyjacielu, po coś przyszedł?
Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu...?
Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu....?
Czy mamy wrócić do domu?
Jezus zapytał kiedyś swoich uczniów: Czy możecie pić kielich, który ja mam pić? I sam odpowiedział: Kielich mój pić będziecie. Tak powiedział swoim uczniom. Uczniowie dostąpią uczestnictwa w tajemnicy krzyża. Tylko uczniowie. Idźmy więc za krzyżem. Pokorni, uważni, skupieni. Idźmy na kolejną lekcję miłości.

Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany

Przekonywano kiedyś, że wśród nas najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę – to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę – jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy – jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy
dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić światłość ze światłości. Ziarno piasku z dna morze chciało ogarnąć ocean.
Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy, o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce.
Nie umyli rąk warszawscy powstańcy, siostry sakramentki poległe na Nowym Mieście, ks. Popiełuszko. Uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystusa nie wydali wyroku. Oni go przyjęli.

Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie?
Ks. Jan Twardowski napisał kiedyś taki krótki wiersz:
Dlaczego krzyż?
Uśmiech.
Rana głęboka
Widzisz,
to takie proste
kiedy się kocha.
Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi.
Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? – zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinnym podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają a potem kontynuują swoją wędrówkę.
A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy, by było nam lekko?
Ks. Jan Twadrowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej...

Stacja III
Pan Jezus po raz pierwszy upada

Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość. Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa.
To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy.

Stacja IV
Pan Jezus spotyka Matkę swoją

Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych.
To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu.
Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia.

Stacja V

Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie był jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak”. Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz?
Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak – odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił.
Bracie i siostro, a gdyby ciebie Chrystus poprosił?


Stacja VI
Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, dziecko, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty?
Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili.

                                                  Stacja VII
Drugi upadek Pana Jezusa

Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, opóźnia innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego modelu telewizora, nowej komórki, do olimpiady i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół, nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia.
Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, nie wymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy.

Stacja VIII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Niektórzy płaczą, gdy ich drużyna przegra mecz. Inni płaczą, gdy nie zdadzą jakiegoś egzaminu. Dla kogoś dramatem jest przybrać na wadze, dla innego zarysowany lakier na samochodzie. Wiele mamy problemów i ciągle przybywają nowe. Często nie pamiętamy tego, co opłakiwaliśmy przed rokiem. Jezus przypomina nam rzecz oczywistą, ale jakże często zapomnianą: tak naprawdę mamy tylko jeden poważny problem: śmierć i wybór wiecznego potępienia lub szczęśliwości. Tu gdzie teraz jesteśmy, na tej ulicy sto lat temu, dwieście, trzysta chodziło mnóstwo ludzi. Gdzie oni teraz są? Gdzie ich problemy? Martwili się zgubionymi pieniędzmi, rozbitą szybą, kłótnią z sąsiadem. Gdzie są teraz te zmartwienia? Nie pamiętamy często nawet imion naszych pradziadków. Czym oni żyli? Co było ich radościami i smutkami? To samo kiedyś stanie się z nami. Tylko ktoś wyjątkowy pozostawi po sobie znaczącą pamiątkę. Po większości z nas, po latach, nie zostanie nic. I tylko jedno będzie ważne: czy liczyłeś się z Bogiem? Czy kochałeś Go? Czy żyłeś Nim na co dzień?
Czy zadajemy sobie pytania o wieczność kolegi z pracy, koleżanki ze studiów? O swoją wieczność? Ilu z nas potrafi rozpłakać się na tym jedynym ważnym problemem? Cyprian Kamil Norwid napisał:
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie
Na dnie popiołu gwieździsty diament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?

Stacja IX
Trzeci upadek Jezusa
Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny w alkohol, w pornografię, zazdrość. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili.
Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze – pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już towidzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarz przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei – spes contra spem – zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz.
Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca.

                                                                   stacja X
Pan Jezus z szat obnażony
Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka.
Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka,
                                                               Stacja XI
Pan Jezus do krzyża przybity
Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień we wszystkich kościołach warszawskiej Starówki kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus, czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w kościołach Jezuitów, Kapucynów, Paulinów, Dominikanów, Franciszkanów, Bonifratrów, Redemtorystów, św. Anny i św. Marcina. Cały dzień jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej. Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża w katedralnej kaplicy Baryczków.
Od wieków Bóg, jakby przybity do tego miasta dzieli losy z mieszkańcami Warszawy. Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść.
Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne
                                      Stacja XII
Pan Jezus umiera na krzyżu
Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie.
Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości.
Stacja XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża i złożony na ramiona Matki
Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne. Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia. Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony.

Stacja XIV
                                                    Pan Jezus do grobu złożony

Aby wejść do świata pełni zbawienia trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, dzieci, które opuszczają dom rodzinny, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy.
Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane.
Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale pojutrze, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce.

Zakończenie
Stacja piętnasta – powrót do domu, spotkanie z najbliższymi, wieczorna modlitwa.
Stacja szesnasta – trudna rozmowa w rodzinie.
Stacja siedemnasta – wizyta u lekarza.
Stacja czterdziesta – śmierć kogoś bliskiego
Stacja setna.
stacja tysięczna...
Kto nie zna drogi do morza, niech podąża za rzeką.

Niech podąża za krzyżem ten, kto szuka drogi do Boga, do zmartwychwstania, do życia.

(Rozważanie napisane przez księdza Piotra Pawlukiewicza
na Centralną Drogę Krzyżową w Warszawie. Wielki Piątek 2008r.)

czwartek, 20 lutego 2014

DROGA KRZYŻOWA

Pragnieniem chrześcijanina jest podążanie śladami Chrystusa. W sposób szczególny czynimy to odprawiając Drogę Krzyżową. Pobożność od wieków skłaniała chrześcijan do towarzyszenia Zbawicielowi w Jego drodze na Kalwarię. My także to czynimy poprzez odprawianie drogi krzyżowej podążając za 14 stacjami rozmieszczonymi na ścianach bocznych kościoła lub kaplicy albo przemieszczając się po dróżkach kalwaryjskich. Przy każdej stacji rozważa się jedną scenę męki i śmierci Chrystusa. Poprzez rozważanie Drogi krzyżowej można uzyskać odpust zupełny przy zachowaniu zwyczajowych warunków.


Czternaście stacji nadziei

Chrześcijańska nadzieja ma kształt krzyża. Zbiegają się w niej dwa kierunki ludzkich oczekiwań: pionowy, wskazujący na Boga jako źródło wszelkich łask, i poziomy, który obrazuje naszą międzyludzką solidarność.
Chrześcijańska nadzieja zapisana jest w krzyżu Chrystusa. Chrystus, posłany przez Ojca Boży Syn, na nim oddał życie, aby zbawić świat.
Droga krzyżowa to kroczenie po śladach nadziei, jakie Zbawiciel nam pozostawił i medytowanie nad nimi przy czternastu stacjach.
   Módlmy się, aby uczestnictwo w nabożeństwie Drogi krzyżowej odnowiło i umocniło w nas chrześcijańską nadzieję, i abyśmy z kolei my sami umieli nieść nadzieję ubogim.

Włoskiej mistyczce św. Marii Magdalenie de Pazzi Zbawiciel obiecał:Kto w piątek, zwracając uwagę na godzinę Mojego skonania na Krzyżu, odprawi Drogę Krzyżową, otrzyma szczególne łaski od Mojego Ducha, którego w owej chwili oddałem... Kto dłuższy czas codziennie odprawia Drogę Krzyżową, może zbawić całą parafię.

Stacja I
JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

- Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę świat odkupić raczył.
Nadzieja skazanych
Jakże często słyszymy wyrok: pozostało mu najwyżej kilka miesięcy życia; na tę chorobę nie ma skutecznego lekarstwa. Co zrobić, aby taka wiadomość nie zabiła w człowieku nadziei?
Panie Jezu, Ty przyjąłeś skazujący wyrok ze spokojem i z godnością. Ty już wcześniej omówiłeś to z Ojcem: Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie ( Łk 22,42).Pewien miłości Ojca odpowiedziałeś na nią miłością i posłuszeństwem. Wiedziałeś, że tak trzeba. Bo grzech świata potrzebował ofiary Sprawiedliwego. Dziś, gdy wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska ( por. Rz 5,20). 
Przy tej stacji prosimy Cię, Panie, o łaskę jedności z Tobą dla tych, których życia nie da się już uratować. A dla nas o wytrwałość w pogodnym towarzyszeniu im aż do ostatniej godziny.
- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA II
JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA

- Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę świat odkupić raczył.

Nadzieja nadmiernie obciążonych

Przyjmujemy na siebie wiele obowiązków, by utrzymać się na rynku pracy. Podnosimy swe kwalifikacje i podejmujemy się nowych zadań, by wygrać z konkurencją. Już od przedszkola uczymy dzieci konkurować z innymi. Walcząc o swoje tracimy z pola widzenia tych, co przegrali. Powstaje przepaść między zapracowanymi od świtu do nocy, a tymi co nie mogą znaleźć żadnej pracy. Ciężar bezrobocia bywa dotkliwszy niż nadmierne obciążenie pracą. Co zrobić, aby żaden z ciężarów nie obciążał naszych sumień?
Panie Jezu, krzyż, który przyjąłeś na swoje ramiona, służy zbawieniu wszystkich ludzi. Naucz nas wśród dźwiganych przez nas ciężarów rozpoznawać te, które służą naszemu zbawieniu, jak i te, co są mu przeciwne. Pomóż zrezygnować z wysiłków mających na celu jedynie zaspokojenie własnych ambicji, pokazanie innym, na co nas stać czy wręcz zniszczenie przeciwnika.
Przy tej stacji modlimy się o umiejętność solidarnego dzielenia pracy i jej owoców, aby nikt nie cierpiał z powodu nadmiaru ani z powodu niedostatku. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe ( Ga 6,2)

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA III
JEZUS UPADA POD KRZYŻEM

- Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę świat odkupić raczył.

Nadzieja nieprzystosowanych

Nie wszyscy nadążają za wciąż rosnącym tempem zmian. Nie wszyscy potrafią się odnaleźć w nowej przestrzeni wyznaczonej przez Internet i żyć w rytmie wysyłanych esemesów. W świecie, w którym człowiek czuje się nieswojo, łatwo o potknięcie i upadek. Gdy wreszcie się pozbiera i odzyska pewność siebie, okazuje się, że utracony dystans jest już nie do odrobienia. Dawni przyjaciele odeszli, bo przecież nie należy oglądać się wstecz. Pierwsze niepowodzenie ma to do siebie, że mocno zapisuje się w pamięci. Przeżywane w samotności łatwo staje się wzorcem dla całego pasma kolejnych życiowych porażek.
Panie Jezu, w Twoim pierwszym upadku jest jednak nadzieja dla nas słabych ludzi. Ty szybko powstałeś, bo miałeś jasno określony cel: zanieść na Kalwarię wszystkie ludzkie upadki. W tej perspektywie myślenie o innych daje moc do przezwyciężania własnych słabości. Naucz nas, Panie, śpieszyć bliźnim z pomocą, bo kto szybko pomaga, dwa razy pomaga: i bliźniemu i samemu sobie.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA IV

JEZUS SPOTYKA MATKĘ BOLESNĄ

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja strapionych

Ile  strapień zmieści się w sercu matki? Ileż matek chciałoby wyręczać swoje dzieci w rozwiązywaniu problemów, za nie decydować, wstawiać się, gdzie tylko można, nawiązywać kontakty, bo to się może przydać. Ileż matek kocha swoje dzieci chorą miłością. Do nich Jezus zdaje się kierować upomnienie, jakie kiedyś usłyszała Marta: Troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tak mało, albo tylko jednego ( Łk 10,41). Czasem wystarczy milcząca obecność. Wystarczy potwierdzenie: Jestem przy tobie. Nieraz duchowe wsparcie więcej znaczy niż setki działań podejmowanych " dla dobra dziecka" - często pozornego dobra. Bo są sprawy, w których nie da się człowieka wyręczyć. To najważniejsze sprawy: osobiste nawrócenie, otwarcie serca na Bożą miłość, zaproszenie Jezusa Zbawiciela do swojego życia. Kochająca matka może tylko wskazać drogę, upomnieć, dać dobry przykład, świadectwo. 
Matko Jezusa, towarzysząca Synowi na Jego drodze aż po Krzyż, naucz nas mądrze kochać nasze dzieci.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami

- I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA V
CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI

- Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja przymuszonych

Przyzwyczailiśmy się już do korzystania z wolności w niepodległej i demokratycznej Rzeczypospolitej. Cenimy sobie wolność słowa i wyznania, a w niej wolność praktykowania bądź niepraktykowania wyznawanej religii. Chcielibyśmy coraz bardziej poszerzać zakres naszej wolności aż po wolność od Bożych przykazań. Bo nie lubimy być do czegokolwiek przymuszani. Tymczasem prawdziwa wolność wiąże się z odpowiedzialnością. Najpierw z odpowiedzialnością za własne czyny, ale również za los innych w ramach ogólnoludzkiej solidarności. Taką właśnie wolność realizował Chrystus. Będąc w pełni wolnym, Synem Bożym, w swej ziemskiej działalności ponad siedemdziesiąt razy użył słowa " muszę", podkreślając konieczność wypełnienia Bożego planu zbawienia świata. Wolność w chrześcijańskim rozumieniu polega na uczestnictwie w realizacji bożego planu, a naszym zniewoleniem jest grzech czyli nieposłuszeństwo wobec Boga. Ale ta przeszkoda została już usunięta: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus ( Ga 5,1). Wolność w Chrystusie nie pozwala chrześcijaninowi przejść obojętnie obok człowieka potrzebującego pomocy. Jego sumienie wołać będzie: " Muszę pomóc bratu".
Panie Jezu, który przyjąłeś pomoc przymuszonego Szymona, ukształtuj nasze sumienia tak, aby zawsze mobilizowały nas do czynienia dobra i powstrzymywały od czynienia zła.

- któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA VI
WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja pomocnych

Jeśli ktoś chce pomóc zawsze znajdzie sposób. Miłość bliźniego jest niezwykle twórcza, pomysłowa i nie znosi bezczynności. Nie szukając własnego zysku ani poklasku, skupia się na tym, co jest w życiu naprawdę ważne. Dlatego łatwo dostrzega potrzebującego i spontanicznie śpieszy mu z pomocą. Angażuje dostępne środki, nie dba o reakcję tłumu, który lubi napawać się cierpieniem innych. Miłość bliźniego nie oczekuje nagrody - już ją posiada - nosi w sobie odbicie Chrystusowego oblicza. 
Panie Jezu, który zostawiłeś na chuście Weroniki odbicie swojej twarzy, naucz nas rozpoznawać Ciebie w każdym człowieku potrzebującym pomocy. Spraw, byśmy spełniając uczynki milości sami coraz bardziej upodabniali się do Ciebie.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA VII
JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja upadających

Kto z nas pamięta swój drugi upadek - już nie potknięcie, a jeszcze nie nałóg. W sam raz pośrodku, taki " a jednak", ale " nie za bardzo". Nie żeby skrzywdzić, ale sprawić przykrość. 
Każdy grzech ma wymiar społeczny. Odbija się na międzyludzkich relacjach, zakłóca je, rodzi nieufność i uprzedzenia. Każdy grzech sprawia, że ktoś więcej cierpi, bo brak miłości wyrównuje się cierpieniem. Św. Faustyna Kowalska uczy nas cierpienia wynagradzającego za grzechy świata. Dzięki takim jak ona Bóg powstrzymuje się od wymierzenia zasłużonej kary za znieważające Go ludzkie myśli, słowa, czyny i wszelkie zaniedbania milości bliźniego. Głoszenie Ewangelii jest równocześnie wzywaniem do nawrócenia. Objawienia prywatne nieustannie przypominają o konieczności pokuty i modlitwy.
Panie Jezu, przy Twoim drugim upadku pod ciężarem krzyża prosimy Cię, wlej w nasze serca Twoją milość, byśmy nie wymawiali się od tej cząstki cierpienia, którą nam wyznaczyłeś. Spraw abyśmy przez solidarne uczestnictwo w Twoim zbawczym cierpieniu przyczynili się do ocalenia siebie samych i tych spośród braci, których los jest najbardziej zagrożony.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

STACJA VIII
JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja zapłakanych i nieumiejących płakać

Różne są powody ludzkich łez. Zdarzają się też tak bolesne doświadczenia, że po nich człowiek staje się niezdolny do płaczu. Noszona głęboko w sercu pamięć doznanej lub wyrządzonej drugiemu krzywdy paraliżuje w nim wszelkie odruchy ludzkich odczuć. On już nie umie nikomu współczuć ani dzielić się tym, co sam przeżywa. Jest jak uschłe drzewo, z daleka podobne do zdrowych, ale wewnątrz nie ma w nim życia. 
Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi.(...) Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, co stanie się z uschłym? ( Łk 23,28.31)
Nie ma potrzeby płakać nad losem Sprawiedliwego, choćby szedł na śmierć. On jest zwycięzcą. Łzy najbardziej potrzebne są tym, co przegrywają swoją wieczność.
Panie Jezu, który upomniałeś płaczące kobiety, naucz nas dobrze plakać. naucz nas współczuć tym, których spotkała przykrość, ale przede wszystkim naucz nas płakać nad naszymi grzechami i nad grzechami naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy już zagubili umiejątność rozróżniania dobra i zła. Wzbudź w naszych sercach żal doskonały, bośmy wszyscy odwrócili się od Twojej miłości. daj odwagę wyznania ukrywanych grzechów, abyśmy mogli dostąpić przebaczenia i naucz nas płakać tak jak Piotr po zaparciu się Ciebie. Niech z naszych oczu popłyną łzy oczyszczające duszę. Takich łez nikt nie powinien się wstydzić.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiluj się nad nami.

STACJA IX
JEZUS PO RAZ TRZECI UPADA POD KRZYŻEM

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja upadłych na duchu

Najboleśniejsze są uderzenia w miejsca już wcześniej zranione. Najtrudniej powstać z upadków, które weszły w nałóg. Wolna wola za słaba, by stanąć do walki, nie widząc szans zwycięstwa, poddaje się, przegrywa. Człowiek szamocze się w poczuciu doznanej klęski, podnosi się już tylko po to, aby znowu upaść.
Panie Jezu, który dźwigasz się z trzeciego upadku, pomóż nam zrozumieć, że nie ludzkiej, ale Boskiej trzeba siły, by powstać z nałogu. Kto mu uległ, potrzebuje grupy wsparcia i modlitwy. Alkoholik potrzebuje wokół siebie abstynentów, narkoman zdyscyplinowanej wspólnoty, erotoman ludzi o czystych sercach. Każdy z nich regularnie potrzebuje też sakramentów. Spraw Panie, abyśmy umieli we właściwy sposób pomagać wychodzącym z nałogu, abyśmy nie stwarzali wobec nich okazji do grzechu.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste , zmiluj się nad nami.

STACJA X
JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja pozbawionych wszystkiego

Dzisiejszy człowiek zdaje się bardziej ufać liczbom niż Panu Bogu. 
Ogromne znaczenie ma liczba określająca stan konta na bankowym rachunku. Liczba tygodni może przesądzić o prawie do narodzenia się, a liczba lat o prawie do kosztownego leczenia. Liczbami próbuje się zdefiniować ludzką godność i wartość ludzkiego życia. Wobec praw ekonomii, prawa człowieka wydają się schodzić na drugi plan. finansowe rozgrywki ludzi bogatych i wpływowych rozstrzygają się zwykle ze szkodą dla ubogich, bo to ich dotyka redukcja zatrudnienia i utrata środków do życia.
Rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy ( Łk 23,33)Liczba wyrzucona podczas gry w kości zdecydowała o tym, komu przypadnie Twoja, Panie Jezu, suknia. A ty pozostałeś nagi. to dla grających nie bylo ważne. Zresztą po co umierającemu cokolwiek? Przecież już i tak z niczego nie skorzysta. Jakże często tzw. " praktyczne myślenie" przysłania to, co stanowi o naszym człowieczeństwie.
Panie Jezu, który choć obnażony, pozostałeś pełnym chwały Synem Bożym i pełnym godności człowiekiem, naucz nas bronić praw i godności ludzi jeszcze nienarodzonych, źle urodzonych, niegodnie żyjących, umierających w opuszczeniu.

- Któryś za nas cierpiał rany
- Jezu Chryste , zmiluj się nad nami

- I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA XI
JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja bezradnych

Czy można walczyć z ubóstwem nie mając własnego grosza? Czy można być misjonarzem nie ruszając się z domu? Czy można dokonywać wielkich dzieł nie opuszczając łóżka? Przykłady świętych pokazują, że można. Matka Teresa z Kalkuty właśnie dlatego, że nic nie posiadała na własność, niosła skuteczną pomoc tysiącom, a może milionom ubogich. Misjonarze z wielu krajów za bezcenne uznali wsparcie Małej św. Tereski, która modliła się i cierpiała w murach karmelitańskieko klasztoru. Prosta wiejska kobieta Marta Robin przez 50 lat leżała sparaliżowana posilając się jedynie Eucharystią. Przyjmowała w swoim małym pokoju tysiące osób z całego świata, inspirując odnowę duchową we Francji i innych krajach.
Panie Jezu ukrzyżowany, który największego dzieła dokonałeś właśnie wtedy, gdy już nic nie mogłeś zrobić, naucz nas akceptować nasze ograniczenia. Ty przez swą fizyczną bezradność dokonałeś zbawienia świata, wzmocnij naszą wiarę w to, że dla nas, którzyśmy z Tobą związali swe życie, nie ma sytuacji bez wyjścia. Bo moc w słabości się doskonali.

- Któryś za nas cierpiał rany
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

STACJA XII
JEZUS NA KRZYŻU UMIERA

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja winnych

Sumienia nie można oszukiwać bezkarnie. Przyjdzie chwila, gdy ono upomni się o swoje, to znaczy o Boże prawo.  Ale czy wystarczy wtedy czasu na naprawienie krzywd, na zadośćuczynienie? Czy wystarczy świadomości i woli, by wzbudzić w sobie szczery żal?  Czy wystarczy uwagi, by usłyszeć daną łotrowi obietnicę: Dziś ze mną będziesz w raju (Łk 23,43)?
Panie Jezu umierający na krzyżu, Ty przed nikim nie zamykasz bramy nieba, oddajesz życie, aby wszystkich zbawić. Jednak po ten dar, po łaskę zbawienia każdy musi sam wyciągnąć rękę. Prosimy Cię za ludzi uporczywie trwających w swoich grzechach, aby rozpoczęli pokutę, póki jeszcze mają czas.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste , zmiłuj się nad nami.

STACJA XIII
JEZUS Z KRZYŻA ZDJĘTY I ODDANY SWEJ MATCE 

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja zrozpaczonych

Umarł bezdomny, ktoś przypadkiem natknął się na jego ciało. Umarła samotnie mieszkająca sąsiadka. Po kilku dniach czuć było na klatce schodowej charakterystyczny zapach rozkładających się zwłok. Przechodzień zasłabł na ulicy. Wszyscy go omijali myśląc, że pijany. zmarł, zanim nadeszła pomoc.
Pozostawiony samemu sobie człowiek może zwątpić w ludzką życzliwość a nawet w dobroć Boga. A jeśli odejdzie z tego świata z rozpaczą w  oczach... Jak żyć ze świadomością, że mogliśmy pomóc, a nie uczyniliśmy tego? Nasze przyznanie się do winy jemu już nie przywróci nadziei.
Panie Jezu, po Twojej śmierci wielu zwątpiło w sens Twojej nauki. Ty sam umierałeś w poczuciu opuszczenia przez Ojca: Boże mój, Boże mój , czemuś mnie opuścił?( Mk 15,34). Z Twojego przebitego boku wypłynęła krew i woda, dowód Twojej śmierci i znak nieskończonego Twego miłosierdzia. To ono ma moc wyrwać dusze z najgłębszej rozpaczy. Okaż nam, Panie, miłosierdzie swoje, a będziemy zbawieni.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

- I Ty któraś współcierpiała 
Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA XIV
JEZUS W GROBIE ZŁOŻONY

- Kłaniamy Ci się Panie Jezu  Chryste, i błogosławimy Tobie.
- Żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Nadzieja zamkniętych w sobie

Czym jest człowiek zamknięty na innych?
Jest grobem, u którego wejścia zasunięto kamień i nałożono pieczęć.
Gdzież jego nadzieja?
On nie ma jej w sercu, bo tam mrok. Nie ma wśród ludzi, bo ich wszystkich odepchnął twardym jak kamień i urzędowym jak pieczęć słowem. Obezwładniony pychą o nic nie poprosi nawet Pana Boga. Wiedząc, że nie zasługuje na niczyją łaskę, nauczył się już jej nie potrzebować. Sam sobie grobem, kamieniem, pieczęcią...
Gdzież więc jego nadzieja?
Jedynie w Miłości co zdjęta z krzyża i pogrzebana jaśnieje dnia trzeciego. To ona swym blaskiem prześwietla grobowe mroki duszy i krusząc kamień pychy zdejmuje z niej pieczęć zła.
Panie Jezu, Twoje martwe ciało złożono w grobie. Lecz dziś go tam nie ma. Dziś my wszyscy jesteśmy członkami Twego zmartwychwstałego i uwielbionego ciała. W Tobie stanowimy jeden żywy organizm. Dlatego prosimy Cię, prześwietl nas Twoją miłością i odnów w nas nadzieję, byśmy z ufnością powierzając się Tobie, umieli pomagać bliźnim nawet wtedy, gdy sami cierpimy niedostatek.

- Któryś za nas cierpiał rany.
- Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

(Panie Pobłogosław ten dom Modlitewnik dla rodziny, Autorem rozważań poszczególnych stacji Drogi krzyżowej jest Bogusław Nosek)

Imprimatur
Kielce, dn. 23października2013r.
Nr OJ - 220/13
Ks. inf. Jan Szarek
Wikariusz Generalny